Inspiratornia

O wyborze własnej ścieżki, wykorzystaniu luki rynkowej i sztuce zatrudniania mądrzejszych od siebie rozmawiamy z Łukaszem Kępińskim, twórcą i CEO agencji influencerskiej Tears of Joy.

Dlaczego zdecydowałeś się prowadzić własną agencję? To właściwie pytanie o dwie różne sprawy – dlaczego w ogóle zdecydowałeś się iść własną ścieżką i dlaczego akurat w obszarze influencer marketingu?

Zawsze czułem się dobrze “u siebie”. Chciałem sprawdzić, czy moje postrzeganie biznesu i branży będzie czymś, co odniesie sukces. Przekonać się, czy na moją własną agencję będą dobrze patrzeć pracownicy, klienci i otoczenie. W jakimś stopniu przyczynił się do tego również fakt, że mój tata prowadził firmę i zatrudniał kilka osób. Po nim zapewne mam ducha przedsiębiorcy. Dodatkowo przez 5 lat pracowałem w agencji.

Dlaczego właśnie agencja influencerska?

O tym zdecydował szczególny moment na rynku. Nie było za bardzo wiadomo, kto powinien prowadzić współpracę z influencerami – agencja social media czy może dom mediowy? Ten temat był wielką niewiadomą. Dostrzegłem tę lukę i chciałem ją wykorzystać, by dotrzeć do dużych klientów – zawsze byłem łasy na duże marki! Nie mógłbym tego zrobić jako kolejna agencja kreatywna czy digitalowa, bo z takimi najwięksi już współpracowali. Przychodziłem do nich z czymś nowym. Te wstępne spotkania i rozmowy przerodziły się z czasem w stałą współpracę.

Jakie są teraz Twoje zadania w Tears of Joy i co jest Twoim największym wyzwaniem w codziennej pracy?

Mam szczęście mieć wspólników z wiedzą i doświadczeniem, w dodatku mądrzejszych ode mnie. Dlatego obecnie zajmuję się wąskim obszarem związanym z nowymi produktami i usługami oraz zdobywaniem nowych klientów. Gdy się zakłada biznes, na początku zawsze jest pokusa, by angażować się we wszystko i wszystkim ręcznie sterować. Jest trochę tak jak z dzieckiem, którym się opiekujesz, dajesz bazę, doglądasz gdy jest małe, a gdy zaczyna dorastać, pozwalasz na coraz większą samodzielność. Podobnie z firmą – gdy się rozrasta, nie można już zajmować się wszystkim. Mnie to zmniejszenie zadań wyszło na dobre, bo wiedząc o każdej wewnętrznej “dramie” – np. HR-owej – bardzo się przejmowałem i negatywnie nakręcałem. 

Co jest Twoim zdaniem najważniejsze, jeśli chodzi o przygotowanie dobrej kampanii z wykorzystaniem influencer marketingu? Co to w ogóle znaczy „dobra” kampania influencerska?

To bardzo ciekawe pytanie. Jest wiele aspektów, ale podam trzy główne. Po pierwsze, podjęcie współpracy z influencerem ma sens wtedy, gdy jest częścią czegoś większego i dzieje się zgodnie ze strategią. Po drugie, bardzo ważny jest wybór odpowiednich osób. Influencera wybieramy nie tyle ze względu na niego samego, ale na osoby, które go obserwują. Dzisiaj są już do tego odpowiednie narzędzia. Po trzecie, trzeba mieć na pokładzie ludzi, którzy rozumieją influencer marketing, naprawdę się nim interesują i potrafią znajomość tej branży dobrze wykorzystać. Ponadto wiedzą, jak pogodzić – czasem sprzeczne – interesy obu stron. 

Co dokładnie masz na myśli?

Klientowi zależy na jak największym logo oraz na czasie, dlatego chce mieć treści jak najszybciej. Influencer natomiast ma odwrotnie – zależy mu na mniejszej identyfikacji firmy i ma swoje tempo działania jeśli chodzi o materiał. Na tym polega wyzwanie speca od influencer marketingu, który musi się wykazać dużą wyrozumiałością oraz mieć świadomość, że influencer nie jest przedsiębiorcą, ale stroną kreatywną. Oczywiście działa na podstawie umowy, pewnych zobowiązań, ale nie są one traktowane tak poważnie jak w biznesie. To się co prawda profesjonalizuje, ale widać też inny trend. Klienci chcą coraz częściej znaleźć mniejszych influencerów, a ci, rzadko wchodząc w płatną współpracę i traktując ją raczej jako dodatek do innego stałego zajęcia, nie są zbyt terminowi i słowni. 

Co powiedziałbyś sobie młodemu, tzn. dopiero zaczynającemu przygodę z własną agencją? Jaka byłaby ta jedna „złota rada”? 

Nie bój się zatrudniać lepszych od siebie! Im lepszy masz zespół, tym lepszym jesteś menedżerem. Lepsi zatrudniają lepszych i ciągną firmę do góry. Dałbym sobie następującą radę – nigdy nie idź w rekrutacji na skróty i pilnuj, by ten wysoki poziom zespołu utrzymać. Zapewniaj pracownikom dobre warunki pracy i rozwoju, bo ludzie, z którymi współpracujesz, są najważniejsi. Coś o tym wiem!


Łukasz Kępiński: CEO i założyciel Tears of Joy, Agencji Social Media Influencer Marketingu. Wcześniej rozwijał Dział Social Media w agencji K2 i na estońskiej surowej ziemi „uczył się w start-upy”. Szuka doskonałych połączeń strategii, mediów, komunikacji i sprzedaży. Od listopada 2017 r. organizuje cykliczne wydarzenie dla twórców internetowych – Środa Dzień Bloga. Fan pływania na bałtyckich falach, flipperów i klocków LEGO.